Polski odpowiednik rosyjskiego "alkolasera", czyli urządzenia na odległość wykrywającego opary alkoholu w samochodzie, opracowali naukowcy z Wojskowej Akademii Technicznej. Patent już jest, ale na budowę prototypu potrzeba pieniędzy.
Jak poinformował współtwórca wynalazku, polskie urządzenie różni się nieco od rosyjskiego "alkolasera", którego prototyp został zaprezentowany pod koniec października. Oni to skonstruowali w formie tzw. suszarki, podobnej do ręcznych radarów policyjnych. My zaproponowaliśmy zestaw stacjonarny. To jest bramka, która z jednej strony składa się z urządzenia wysyłającego promieniowanie, a po drugiej stronie ulicy jest odbiornik, dokonujący analizy tego promieniowania, po przejściu przez wnętrze samochodu. Na górze znajduje się kamera, podobnie jak w fotoradarze. System, po wykryciu oparów w pojeździe wysyła informację do patrolu policji, czekającego dalej przy drodze" - tłumaczył naukowiec.
"Impuls laserowy przemieszcza się z jednej strony ulicy na drugą z prędkością światła. W porównaniu z tym, samochód jadący z prędkością 150 km na godzinę praktycznie stoi. Żaden pijany kierowca się nie prześliźnie".
Więcej w moto.onet.pl
ALE KIT
OdpowiedzUsuńRUSKI TO JUŻ DAWNO MIELI I Z TEGO ZREZYGNOWALI
CIEKAWE CZY POTRAFI ROZPOZNAĆ CZY PIJANY JEST KIEROWCA CZY KTÓRYŚ Z PASAŻERÓW
NIEMA SIĘ CZEGO BAĆ JAK SZYBKO WEJDĄ DO UŻYCIA TAK TEŻ ZOSTANĄ SCHOWANE W SZAFACH